Otruli,okrutni obłudnicy!
Trudno zaakceptować czyjąś inność.Trujemy słowem niczym arszenikiem.Walczymy jak mieczem.Walczymy,niszczymy,zabijamy.
Otruli,okrutni obłudnicy!
Sprawili,że odszedł w rozpaczy,
Zniszczyli,nie ludzie,a dzicy!
A przecież..miało być inaczej..
Zabili!Człowieczy bluźniercy,
Niechętnie,lecz jak skrupulatnie,
Nie ludzie,wysłannicy śmierci,
On upadł i został już na dnie..
I Anioł,co duszę miał zabrać,
Pozostał na ziemi z człowiekiem,
A oni nie mogli go nasłać,
Czekali całe dwa wieki..
Gdy Anioł już odejść potrafił,
Oni zaakceptowali jego naturalność,
Anioł kosą go odprowadził,
Oni przyprowadzili z powrotem jak na
złość...
Nie chcieli już oddać tego,
Co na dnie przez nich był,
Gdy odbił się od niego,
Szacunek od dzikich bił.
A poeta ponoć wrażliwy jest.Widać to mit.Są tu tacy,którzy zwyczajnie wolą zniszczyć niż opisać ptaszki czy kwiatki na łące.
Komentarze (2)
poruszył mnie Twój wiersz, a szczególnie prawda w nim
zawarta, dedykacja dolna jest po prostu świetna:] cóż
wrażliwość...niektórzy nie powinni udawać, że ją
posiadają, może było by im lżej bez maski na twarzy:]
doskonały wiersz, fantastyczne metafory...to sztuka w
ten sposób opisać fałsz i obłudę jaka niestety panoszy
sie wśród nas....wielkie brawo:))