Pałac za oknem.
*napisane z potrzeby o domu przed oknem. Metaforycznie o mojej wierze... celach, zamiarach i wszytkiemu czego trudno mi dokonać, a jednak to "widzę" oczami swojej nadziei.
Z okna mojego domu widać cudowny pałac.
Dom z wieżą, krętymi schodami.
Od dawna pamiętam jak rósł
przysłaniając coraz więcej słońca,
mały pałacyk tak piękny i zachwycający.
Z okna domu go widzę,
lecz czym różnię się od żebraka,
stojącego u jego bram?
On też tylko patrzy i zachwyca się
nietuzinkową budowlą, pragnąc jej na
własność, dla siebie.
Niczym? Jednak jest coś co nas różni.
Ja widzę go co dzień,
od czasów gdy pierwsza cegła przysłoniła
skrawek ziemi,
rzucając cień na stopy maleńkiej
dziewczynki.
Do teraz...gdy księżniczka stała się ślepa,
bo przysłoniono światło wieżą
i cień zawitał w jej źrenicach.
Z okna jej domu widać pałac,
lecz jest to okno zapisane w ślepej
pamięci.
Żegnaj mój pałacu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.