Pamięci prezydenta Pawła Adamowicza
Wyszedł z domu. Z innymi chciał podzielić
się sercem.
Wierzył, że ludzka dusza nie jest zupełnie
zła.
Wcale o tym nie myślał, że napotka
mordercę,
Nie znał – jak mówi Pismo – ni godziny, ni
dnia.
Może nie był bez winy. Może jego
sumienie
Nie jak śnieg było białe, ale bure, jak
mgła,
Jednak tylko bezgrzeszny rzucić w niego
kamieniem,
Osądzić i potępić prawo od Boga ma.
Oburzenie narasta w nas ponurym
crescendo,
Jest i w gniewie bezsilnym, w smutku, w
rozpaczy łzach...
A morderca? Bezpieczny. W końcu sądzić go
będą
Ludzie, co nienawiści dzień po dniu wznoszą
gmach.
Komentarze (22)
Brak słów. Ci nadPolacy zabijają niewinnych i zabijają
nam Ojczyznę...
Przepraszam, są jeszcze inne też...
zamiast komentarza
http://gdansk.naszemiasto.pl/artykul/gdansk-nie-zyje-w
ojciech-dabrowski-ktory-prowadzil-strajk,1591269,art,t
,id,tm.
Za granicą boli jeszcze bardziej. Łzy cisna się do
oczu, gdy patrzę co się w kraju dzieje... Dziękuję za
ten wiersz :*)
Dla, Prezydenta (*)
Pozdrawiam Michale :*)
☀
{*}
Chciałam Ci złożyć wyrazy współczucia, bo to był i
Twój prezydent. I wiele rzeczy nie będzie już takich
samych. Dużo komentarzy przychodzi do głowy, ale może
jeszcze na nie za wcześnie. Dziękuję za przynajmniej
jeden właściwy dzisiaj wiersz, w takim szczególnym
dniu. W niedzielę był jeszcze WOŚP - ciekawie
przeczytać, napisany jeszcze przed zdarzeniami.
To naprawdę smutne co się dzieje wokół...