Pamiętny spacer
Pamiętam pierwszy nasz spacer,
głęboka noc, w dole Wisła,
ja cała drżąca, w domysłach.
Mówiłeś mi dziwne rzeczy,
jak się buduje dziś mosty,
dla ciebie wszystko jest proste.
Mnie było już wszystko jedno,
o czym się toczy rozmowa,
na wszystko byłam gotowa.
Mróz, chyba grudzień, lub styczeń,
trzymałeś mnie za ramiona,
chciałeś do siebie przekonać.
Spacer trwał chyba do rana,
Kraków ma tyle uliczek,
a pocałunków nie zliczę.
Piekarz dał świeże bułeczki,
chrupała skórka pachnąca,
ja dalej chętna i drżąca,
Gdy otrzeźwiałam już wiosną,
dopiekło spóźnione lato,
przyszło się zmierzyć ze stratą.
Komentarze (6)
Pięknie wyraziłaś swoją miłość. Podoba mi się taka
forma. Pozdrawiam:)
Fajna tercynka, lekka i płynna.
Bardzo ciekawa konstrukcja wiersza, gratuluję.
No i co to lato z wami najlepszego zrobiło? Miłość
spaliło. Ale wiersz trójwersowy w rym ubrany
prezentuje się doskonale.
Szczerze - bez słodzenia (nie w moim zwyczaju) Jeden z
najlepszych jakie Twoje pamiętam. Przy takiej formie
ciekawym zabiegiem byłoby użycie rymów niedokładnych -
wewnętrznych :) Pomyśl może o tym następnym razem.
Pozdrawiam.
Lekko zwiewnie -super :0)
Pozdr:)