pani m.
jakże piękna była ta pani-
niezagaszona namiętność w przyschniętych
zamgleniach
zestawiała się uroczo
z czerwoną szminką wykrzywioną w dziobek
zupełnie jakby zabawiała dziecko
węższa górna warga
i zajad w lewym kąciku-
to nie były usta kochanki
chociaż mieszkały w nich mdławobiałe
obłoki
wypuszczane z gromadami aniołów
w asyście westchnień pachnących
kadzidłem
jakże smutna to była pani
niekochanka przyciągana do ziemi
z czarnym płaszczem
szminką i niebem
przygarbiona własnym oddaniem
ciężko było jej z niekochaniem
i z ukrywaną w lewej kieszeni
popielniczką
w kształcie serca
wygrzebany z szuflady...
Komentarze (2)
Dobry wiersz, w niektórych momentach okroiłabym, warto
nad nim jeszcze popracować, koniec bardzo oryginalny.
wygrzebany z szuflady, ile jeszcze skarbów ta ta
szuflada kryje...Nietuzinkowy wiersz ,dobra poezja