Pani na bani
Biedna ta pani, która na bani,
dziś z pracy właśnie wróciła,
moc obowiązków na łeb się wali
a jej się głowa kiwa.
Więc zostawiła wszystkie problemy,
bo ledwo stoi na nogach i
bierze w rękę słodką nalewkę -
co będę sobie żałować.
Zaczyna śpiewać smutne piosenki -
jakie to życie jej biedne,
żeby tak samej w ten piękny wieczór -
kolejną sączyć butelkę.
Taka wstawiona, zalana w pestkę,
wybełkotała - koniec dyskusji,
zachwianym krokiem, ledwo co doszła,
do swojej kochanej poduszki.
Komentarze (124)
Dziękuję PanieMisiu. Pozdrawiam:-)
Dobre ha ha. Świetna satyra Olu. Pozdrawiam
Miło mi Tadeuszu:-) :-) . Bardzo dziękuję ja akurat ma
kawusię bez kofeinową, no to stuk - na zdrowie:-) .
Dziękuję i pozdrawiam:-)
Emil76 :-). Jak miło Ciebie gościć u siebie:-) .
Pewnie ze raz nie zawsze. Miłego
Olu.
Ciepła i subtelna ironia tego
wiersza potwierdza moją wyra-
żoną w którymś komentarzu
opinię, że jesteś ciepłą i wraż-
liwą osobą. Wnoszę toast na
Twoją cześć i za Twoje wiersze.
Tadeusz.
oj tam oj tam raz nie zawsze ;)
i tej pani się należy :)
Pozdrawiam Iwonko Derkowska:-)
Jedno zmieniłam Celinko:-) . Resztę na razie
zostawiam, ta próżnia do mnie nie przemawia. Dziękuję
Celinko. Miłego:-)
Dobry i wesoły.
Pozdrawiam.
Dziękuję Tomku:-) :-) . Milego
nigdy nie był
seks z butelką
przyjemnością
nazbyt wielką:)
pozdrawiam z humorkiem:)
To ja na chwilkę znowu znikam:-) :-) l miłego
wieczorku:-) :-)
Nie ma nic:-) :-) :-) Wioletta sama bym łykła:-) :-)
:-) .
Valtari ten tekst, to z takiej piosenki:-) Pan i Pani
na bani:-) :-) . Miłego i dziekuję
Pani Olu a tamta pani ma jeszcze trochę tego winka
? żartuję oczywiście
Oj, bo można wpaść w patologiczny nałóg. Pozdrawiam