Paranoja. Ale działa.
Polska pod zaborem fanatyków. Niewielu stoi
wymachując krzyżami,
ale mogą wszystko! Nikt nie powie: Dość
religii na haju.
To nie są katolicy, Bóg im nie kibicuje z
niebieskiej trybuny,
choć oni krzyczą jego imię, śpiewają pieśni
wznosząc ręce w górę.
W prawej różaniec, w lewej maczeta,
za pasem biblia. Święta wojna wymierzona w
niewiernych.
I każdy niewierny, kto nie spija słowa z
ust Dyrektora,
kto nie zlizuje jadu z odbiornika musi
trafić do doła.
Nowy odłam starej wiary, napędzany
propagandą,
panoszy się na ulicach, by zawładnąć
krajem.
Choć Jezus też był żydem, choć pierwszy
kamień dla tych bez grzechu,
za nic to mają! Wiedzą najlepiej, kto
święty, a kto przeklęty.
To nie walka o przykazania, to nie
męczennicy,
to jest Armia Ojca R. Robactwo zjada
katolicyzm.
Plują na nas wszystkich, biją i rzygają,
opętani słowem R. On zabierze ich Raju.
W imię Boga, co z głośników nawołuje do
powstania,
wypatroszą wrogów krzyża. Paranoja. Ale
działa.
Won z mojego kraju, chore bydło bez
rozumu,
wynocha porąbańcy! Tłumy zarobaczonych
umysłów.
Nic nie macie z Bogiem, żaden gest i
słowo,
nie wskazują jego woli, nie oddają
hołdu.
Ani nad mogiłą ofiar, ani nad ołtarzem,
nikt was nie chce. Nie działacie w zgodzie
z żadnym ziemskim prawem.
A dokoła stoi władza, stoją ci, co chcą
spokoju,
płaczą bezsilnością. Motłoch Dyrektora
pierwszą władzą w Polsce.
Kościół śmierdzi tchórzem, trzyma syna
diabła pod opieką,
gdy ten tworzy armie do zwalczania wrogów
piekła.
Jeśli nikt nie powie głośno, wyjdę na te
barykady.
Dyrektorze! Terrorysto! Jesteś
śmieciem!Padliną i ochłapem!
Psujesz mózgi starczym karykaturom, robisz
pranie mózgów,
by być tym jedynym Bogiem! Masz nasrane w
głowie dupku.
Kiedyś przyjdzie pora i na ciebie,
kiedy umrzesz, nowe święto w kalendarzu.
Odzyskana niepodległość.
Spalimy na stosie odbiorniki, zatańczymy na
grobie popaprańca,
a na razie rządź tą Polską. Jakoś
przeczekamy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.