Patrzę co dzień...
Patrzę, co dzień, czy dzień się uśmiecha
i od świtu szukam oznak miłych,
bo czasami potrzeba niewiele,
by sens nadać i pozbierać siły.
Niekoniecznie to musi być słońce.
Tak go przecież ostatnio niewiele.
Dzisiaj spójrz, biały puch delikatnie
w pląsach lekko pod nogi się ściele.
Jeszcze jedno, niech słowo me ciepłe,
znajdzie w myślach właściwe swe miejsce
i niech uśmiech na ustach zakwita
piękniej, więcej i może też częściej.
Komentarze (25)
Witam. "niech uśmiech na ustach zakwita", tego Ci
życzę. Pozdrawiam.
To prawda, jak niewiele potrzeba aby przejść kolejny
dzień z pogodą ducha. Ale trzeba umieć dostrzec te
szczegóły.
uśmiech zostawiam,bo wiersz ciepły pogodny:)
Wiersz ciepły, uśmiecham się i ja do Ciebie :)
Niech uśmiech słoneczny, ten o którym marzysz,
zepchnie tak do końca smutek z twojej twarzy.
Niech się ranek ciepły obudzi i radości nam słońce
doda. Znów wejdziemy dziś między ludzi i powita nas
mroźna przyroda. Serdecznie pozdrawiam.
Uśmiechajmy się częściej- to nic nie kosztuje.
No właśnie , dzień zaczęty uśmiechem i dobrym słowem,
to dobry dzień :))
co dzień, czy dzień- te powtórzenia ni są ładne, można
pierwszy dzień zastapić innym wyrazem, ale może to
tylko moje zdanie?
Wiersz bardzo mi się podoba, jest miły, ciepły,
delikatny.
Pozdrawiam :)
Ładny wiersz, chociaż tytuł chyba niezbyt dobrze
dobrany. Daję+!