phantasmagoria
w ogrodzie Temporii spacerują smoki
na każdym łuski szeleszczą rytmicznie
migoczą spojrzenia zastygłe na
grzbietach
śnieżnych paladynów, pochłoniętych
istnień
w zatoce wyznań płacze cicho jaspis
spośród mieszkańców kamienistej ścieżki
najmocniej przeżył rozstanie z feniksem
zabranym podmuchem w obszar mglistej sepii
strzygi na latarniach podgrzewają piołun
jaskrawe światło nie daje im usnąć
po nocnych obrzędach obcinają włosy
przędą z nich zaklęcia, tkają szare runo
wyrocznia w zagajniku poprawia makijaż
za chwilę wystąpi przed tajnym
zgromadzeniem
druidzi w spokoju jedzą srebrny budyń
wiedźma na ławce ćwiczy nieistnienie
sowy snują bajki o feriach kolorów
pastelowych brązów, wytrawnych czerwieni
gdy z deszczu liści układały wróżby
czekając na otwarcie misteriów jesieni
od północy dał się słyszeć szelest
niepokoju
jegomość w płaszczu zapalił pochodnie
- „każdy jej płomień spala jedno
życie...!”
ogród zarechotał gardząc ludzkim ogniem
Komentarze (2)
Ja bym to po prostu troszeczkę skrócił :p
Lubię wiersze rymowane, mam do nich słabość, w twoim
wierszu wyczuwa sie rymy naciągane kosztem treści,
rytm ustalony nie zawsze
utrzymujesz, wiersz może sie podobać chociaż nie musi.