PIASKOWNICE
piaskownice uśmiechają się
suchymi ustami
dorośli przechodnie łapią piasek
w garście powiek
i rozgryzają
jakiś drapieżny smutek
dzieci rozmazane przez wirujący kurz
i wiatr
kopią doły pod sobą
dzieci bez twarzy
zbierają kamienie do plastikowych
wiaderek
to już wtedy nie były dzieci
dorośli przechodnie którzy zwolnili
kroku
próbują im zazdrościć
rozpoznać coś czego można zazdrościć
przyglądają się dzieciom
ale ich twarze są dalekie
teraz to widzą – twarze dzieci są
przestraszone
jak egzotyczne ptaki
których nie powinno tu być
dorośli mijają piaskownice
suche studnie
do których wchodzą dzieci
z wiaderkami
jakby po wodę
i łopatkami do wykopywania skarbów
i próbują wymyślić
coś czego można im zazdrościć
ale to nigdy nie były dzieci
wiatr zasypał żwirem niebo z którego
je wytrącono
w oczach dzieci przekrwionych od brudu
udawanej zabawy
jest świadomość wyginięcia gatunku
histeria ptaków, którym odebrano ciepłe
kraje
które wywieziono zbyt pokrętnie i daleko
przechodnie przyspieszają kroku
żeby nie patrzeć na stadko
próbujące poderwać się do lotu
za plecami słyszą szamotaninę piór
zasypanych piaskiem
zatykają uszy
wydłubują żwir z zębów
nie chcą już patrzeć, nie chcą myśleć
dorośli boją się dzieci
boją się, że nigdy ich nie było
że tylko je wymyślili
Komentarze (1)
Śliczny ten wiersz, przeczytałam go dwa razy, trochę
nie mogłam go zrozumieć i nadal nie wiem o co ci
chodziło. Tylko ty wiesz...można się domyślać i to
jest piękne.