Piąta rano...
„ Obudziłam się.
Piąta rano...
Zimne kapcie drzemią pod
łóżkiem...
Ciepła fantom wciśnięty
w poduszkę ,wskazał miejsce
gdzie kłębił się strach...
Spłynął kroplą zmrożoną po
karku,w dół spadając,
poranił - tak chciał...
W mych zdrętwiałych ramionach
pochował i zdusił tą
chwilę i skradł ją...ot tak.
-...Ja tu rządzę -powiedział z ironią.
Zniknął nagle ,nie dbając już o nic.
Zmięta pościel,dłonie zdrętwiałe przy
skroniach.
Piąta rano.
Jak nikt inny ,nie potrafię mych
snów przed sobą ochronić...”
K.U.
Komentarze (2)
Dobry tekst, tylko te odstępy jak na moje oko
niepotrzebne.
Nikt nas nie uchroni przed snami i przed nami>+