Piątek
Aleją sto - krotek
Czasami chodzę po ziemi nogami ze stopą
prawą i lewą
często wtedy i tylko wtedy przed
matemtyką
bo później się nie da Mimo wiatru i
powietrza które podobno (tak powiedział
pewien pan) ma mnie przywrócić do
funkcjonowania normalnego w
społeczeństwie
Więc próbuję kontaktować z szybą linni
autobusowej
- autobusu domowego obrzyganego popiołem
papierosów
firmowych i ruskich Częściej ruskich
I próbuję trochę nawet za bardzo przebić
tęczówkę
by zobaczyć czy już mogę wysiąść
Przebijam
Nie mogę
Na osiedlu plastikowym paierkowo-betonowym
znowu ćpają
liście orzechu zasłaniają im twarze nwet
zimą
I sądzę że oni funkcjonują normalnie w
społeczeństwie
Przynajmniej umieją czuć się kapitalnie
w puszce kapitalizmu
Sadomaso czasu minionej wiosny całą mocą
ukazuje swe wykreowane kształty znanego
poety Chyba mickiewicza
Tak naprawdę to ja wiem kim jestem
Ile mam lat Znam na pamięć
my date born czy born dejt
Wszystko jedno Znam
I wiem gdzie niebo a gdzie piekło Wiem
gdzie klasztor i burtniki ozdobione
żebrakiem
tu i tam Tylko była matemtyka i myślałam
logicznie
"War is not over. where are you...?" P. Barański
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.