Piędź niedosytu
musnął nas świt rzęsy jak siatka
na motyle uchwyciły delikatnie
trzepoczący ruch jego skrzydeł
nawiewany ku tobie lotny materiał
zasłon zazdrośnie pełza po pokoju
tuląc się przymilnie
odklejam noc z twoich pleców
przywierając mocno rozpalonym ciałem
otwartymi na oścież rękoma wietrzę
regały
snów robiąc przestrzeń dla naszej
miłości
nabierasz rozpędu na nasłonecznionym
stoku bioder w impecie zapierającym
oddech
nisko pochylona głowa napiera na miękkie
podłoże jak żelazny lemiesz pługa głęboko
zgłębiając świadomość pozbawioną
korzeni przytomności
odwróciłeś każda piędź niedosytu
na jaki skazał mnie czas
teraz wschodzę między dłońmi
czując ziarna pragnień dookoła siebie
Komentarze (22)
ech ten żelazny lemiesz pługa
Erotyk pełen cudnych metafor...
Ogromna przyjemność podczas czytania, pozdrawiam :)
Super wyszło. Znajomość tematu widać, słychać i
czuć:). Pozdrawiam
Pięknie, cóż więcej można powiedzieć.:)
Pozdrawiam Grusana.:)
Gorący erotyk, nietuzinkowy...
Bardzo fajna fraza z odklejeniem nocy z pleców,
lemiesz pługa kojarzy mi się z ciężką pracą...:)
Co do tytułu to ja bym zmieniłam na niedosyt, albo
inaczej, ale to pewnie mój problem...
Pozdrawiam i życzę dobrego wieczoru :)
ja też nie powiem...
tylko tyle, że mi gorąco...
podrawiam Grusano i idę czytać bo mam niedosyt Twojej
poezji i czas:))
O żesz Ty!
I nic więcej nie powiem.