Pierwotny dom
Coż na świecie jest pięknego?
Co dostarcza radość nam.
Oświetla drogę życia mego,
Strzeże w sercu dobra bram.
Poranne słońce tak srebrzyste,
Pięknie budzi nas ze snu.
Wysokie niebo tak błękitne,
Piękne, spojrzyj na nie tu.
Tu, w tym miejscu, stopami stój,
Na zielonej łące.
Piękno trawy pod nimi czuj,
Przyglądając się biedronce.
Pięknie pachnie świeży wiatr,
Wplątany we włosy.
Będąc przy tym na szczycie Tatr,
Trzymając w dłoni złote kłosy.
Szare bloki tak wysokie,
Nazywane szuflandiami.
Dym płynący gdzieś obłokiem,
Nad betonowymi polanami.
Szum, wrzask, smród,
Wypełniają bez ustanku dzień.
Mazistość asfaltowych dróg,
Nadaje światu nowy cień.
Spalinowe, szaleńcze pojazdy,
Mordujące w ludziach piękno.
Metalowe, sztuczne gwiazdy,
Wygasają ranem prędko.
Czym jest szczęście, dla nas, ludzi?
Gdzie przejawia piękno się?
Gdy nas słowik śpiewem budzi,
czy, gdy hałas zrywa mnie?
Sentymentalizm do natury został zabity,
Ostrym sztyletem z betonu.
Jeden kwiatek jest jednak niedobity...
Stał sie nadzieją na powrót do domu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.