Pierwsze starcie
Szedł przed siebie
Dzień i noc
Bez odpoczynku
Bez posiłków
Nie czuł się zmęczony
Nie czuł pragnienia i głodu
Nie wiedział dokąd zmierza
Ktoś stanął mu na drodze
Zwykły człowiek?
Nie, ludzka powłoka
Ale jego nowy oczy widziały
Sięgały poza granice wymiarów
Rozpoznawały byty astralne
Nic nie mogło się ukryć
W oczach miał błękitny płomień
Ludzka powłoka stanęła w ogniu
Byt astralny ujawnił się
Jeden z tych, którzy go rozdzielili
Z tych, co nazywali samych siebie bogami
On też ponoć nim kiedyś był
Teraz wiedział, że nie ma bogów
Powłoka zginęła
Byt astralny uciekł
Wiedział, że mógł umrzeć
Mimo swej „ boskości” bał
się
Podlegał naturze jak wszyscy
Bał się śmierci
Bo Śmierć wrócił
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.