Pies
w siwych miękkich objęciach
dotykiem zimnych palców
na betonowej twarzy
miasto budzi się nad ranem
cichą liści niemową
autobusów gderaniem
codzienność wystukuje rytm dnia
z czarną łata na pysku
kręcąc młynka ogonem
pod bramą przysiadł pies
jemu się nigdzie nie spieszy
autor
Nalka31
Dodano: 2010-05-13 06:09:47
Ten wiersz przeczytano 904 razy
Oddanych głosów: 8
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (5)
Pies i emeryt mają podobnie: Przysiądą gdziekolwiek i
musi im być wygodnie. Pozdro...
czasem i nam przydałoby sie chwilke usiąsc.....
ładnie uchwycony poranek i cisza budzącej się
codzienności...pozdrawiam
No ja bym to dał pod na dzień dobry, ale fajny :)
Piękny, poetycki opis budzącego się miasta.