Pisane o północy w strugach łez...
Tym, o których mowa...
Była ciemna noc,
siedziała zalana łzami.
Nie przeszkadzał jej nikt,
była sama z problemami...
Wybiła północ- dokładnie
pół roku minęło,
od kiedy z jej oczu parę
gorzkich łez spłynęło.
Ona wtedy myślała,
że nie ma nic gorszego,
że nic ja gorszego nie spotka
niż bycie bez Niego...
Potem była nadzieja,
która się zabiła.
Nie zginęło Ciało,
lezcz miłość się zniszczyła.
A ona to widziała,
lecz dalej go kochała,
co dzień przychodziła,
kwiaty mu dawała...
Nie chciał od niej kwiatów,
nie chciał jej miłości,
on chciał tylko czasem
pozostać w samotności...
Potem był Ktoś inny,
myślała, że miłość prawdziwa,
lecz zamiast uczucia- on szukał
po prostu kumpeli do piwa...
A potem był Ideał,
to był ten jedyny,
modlił się, tańzył i śpiewał,
lecz juz nie szukał dziewczyny.
A potem ta sama dziewczyna,
która towszystko zaczęła,
choc serce w tamtym umarło-
Ciało sobie wzięła.
Siedziała wśród ciemnej nocy
i sobie przypominała,
jak cudownie się czuła,
gdy blisko była Ciała...
Ciało dało nadzieję
i znowu ją zabiło.
I po co było dawać?
To ją do końca zniszczyło...
Jako resztka człowieka
przeznaczenie poznała.
Tkwiło w wesołej buzi
dziewczyny Ideała.
Była ciemna noc,
wzięła żyletkę do ręki,
jeden ruch, krople krwi
wyrwały ją z udręki...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.