płomień
Może dzień kiedyś wstanie znów
może też zaświeci słońce
rozpraszając mrok i cień
Nad miasta łuną srogą
nie znajdziesz miejsca
na jeden czysty obłok
Nie pokonasz strachu
siedząc na ławce w parku
strasząc nieme sny
Dostaniesz to co obiecane
lecz bez zwłoki bez pośpiechu
radość i tak nie jest Twoim echem
Nie podniesiesz się
tak jakbyś chciał
lecz powoli i nieostrożnie
Położysz rękę na
kilku ziemskich sprawach
lecz nie dostaniesz boskiego światła
Nie znajdziesz życia
w grobowym schronie
milczenia i myślenia
Godność swą
wszechootaczającą
zaopatrz w cierpliwość mdłą
Nie przyjdzie On
dopóki płomień nie wygaśnie
wieczny i bezszelestny
to ja zgaszę go na wieki... amen
Komentarze (1)
Tak. Każdemu pali się własna świeca i kiedy zgasić
przyjdzie czas On tylko wie najlepiej, więc żyjmy z
radością w nas.