Płomień
Od miesiąca gaszę płomień w sercu,
Boleśnie czując zwęglone organy.
Marzę by stojąc na ślubnym kobiercu
W końcu opatrzyć głębokie rany.
Kolejny dzień mija i wody więcej,
Lecz ogień nie znika, a wręcz narasta.
We wnętrzu jezioro powstanie prędzej,
Niż ugaśnie czarna serca namiastka.
Dziełami sztuki próbuję wyzdrowieć,
Moje wiersze to cierpienia rycina.
Wtedy od serca słyszę szczerą spowiedź,
Że to nie jest woda, tylko benzyna.
Komentarze (9)
A jaka może bez ołowiowa :)
To nie woda a czas ugasi ból.
Pozdrawiam.
zaskakujący koniec - podoba się ;)
:(
oj nie łatwo jest ugasić taki ogień:-)
pozdrawiam
Podoba się. Ekstra to podsumowanie z /benzyną/.
fajnie i gorąco, a w zimie jak znalazł:) pozdrawiam
no to bedzie wielki pozar
podoba mi sie
pozdrawiam
a skoro benzyna, to...
już dzwonię na 112,
niech strażniczka pędzi wozem.