Płomień miłości
Stała samotna w łanie zboża,
włosy bezkarnie wiatr rozwiewał,
nie potrafiła się otworzyć,
od tamtej pory była niema.
Kłosy pszeniczne ich witały,
wiatr nucił w chabrach cud piosenkę,
słowem miłości wciąż nieśmiałym,
ustami pieścił drżącą rękę.
To było lato, on tak blisko,
całował włosy i znamiona,
serce pochylał nad kołyską,
z księżycem w jej ramionach skonał.
Każdego lata tu przychodzi,
mak znowu kwitnie purpurowo,
kłos rany w sercu szumem chłodzi,
bo ukochany jest tuż, obok.
Zawsze tu płoną tęskne znicze,
pod polnym krzyżem kwitną kwiaty,
miłości płomień drży na wietrze,
wśród łanów co dzień Święto Zmarłych.
Komentarze (18)
Tak jakoś pomyślałem o piosence ,, Biały krzyż ,,.
Zbliża się Święto Zmarłych. Ile prochów kryje jeszcze
nasza ziemia? Tyle jest miejsc, gdzie nikt nie zapali
nawet symbolicznej lampki.
Pamiętajmy o bezimiennych bohaterach, którzy oddali
życie za Ojczyznę.
Pozdrawiam.
Ladnie i cieplo.Pozdrawiam:)
Piękny wiersz :-)