Pluszowy miś
Gdy przychodzi do domu wieczorem
Nie kładzie mnie na łóżku tylko na
podłodze
Czekam aż mnie ktoś zobaczy i podniesie
I do kartonu z zabawkami zaniesie
Tam będę leżał i czekał na dziewczynkę
Która mnie znów przytuli jak zawsze
I zostawi i rzuci na ziemie gdy zawoła
mama
I moje pluszowe uszka znów usłyszą
krzyki
Znów zobaczę ją w drzwiach całą we łzach
Przytuli mnie do serca szukając
szczęścia
Jej łzy będą spadać na moje pluszowe
serce
I tylko ja jej zostałem, nikt więcej
Tata znów woła, i rzuca mnie czym
prędzej
Słyszę wyzwiska pod jej adresem
Chcę się podnieść jednak nie mogę
Czy muszę tego słuchać? Tak się
boję…
Nie ma jej już dłuższą chwile, puste
drzwi
W oddali słychać ryk syren, krok za
krokiem
Są co raz bliżej, a dziewczynki nadal nie
ma
Pusty krzyk ojca: „nie umieraj”
czy ona żyje?
Historia bez końca, opowiadanie bez dna
Sytuacja z której było miliony rozwiązań
W swych snach może mnie przytulać bez
końca
Nie obawiając się już nikogo… zła już
nie ma
Bóg zakończył to co było dla niej złe
Zabrał ją do siebie, teraz mieszka w
niebie
Nikt jej nie uderzy i nie będzie
krzyczał
Nic się już nie stanie nic… tam jest
lepiej
Może przez ten jeden moment coś się
zmieni
Ojciec przestanie pić, a matka bić
dzieci
Tylko nie mają dla kogo się zmienić
Są sami, utracili więcej niż w życiu
mieli
A ja sam w tym pokoju pluszowy miś
Nie będę płakał, pluszaki nie płaczą
Byłem tylko zwykłym obserwatorem
Który widział dziecka ból, a miłości za
mało.
Ból dziecka... tylko łza się pojawia... nic więcej...
Komentarze (1)
Niesprawiedliwosc nie zna granic i szerzy sie
niesamowicie czyniac wlasnie takie rzeczy o ktorych
piszesz! Poruszajacy wiersz, dotyka mnie
szczegolnie...