po co ci to było
był raz sobie wiersz przebrzydły
co w rozpaczy się przydarzył
sierścią z kurzu poobrastał
i z szuflady nie wyłaził
lecz zrozumiał dnia pewnego
w ciemnym miejscu jestem niczym
chcę do ludzi recenzentów
innych wierszy do stolicy
wszystkie zwrotki wziął pod pachę
sprawdził czy się nie przeliczył
po czym wyszedł z pipidówki
wnet się znalazł na ulicy
i tak zaszedł na salony
licząc że go ktoś pogłaszcze
nie ma wiersza przemielony
dostał manto wyszedł pasztet
Komentarze (30)
znowu mądre spostrzeżenia.
:)))
Jedni mielili na pasztet a po latach wyszło, że
pomylili się wszakże.
dobrze że z szuflady wyszedł ale czy musiał trafić na
salony tam był niezrozumiany
dobry wiersz z humorem :-)))
pozdrawiam
Wyszedł z szuflady bo czuł się winnym, ze miejsce
zajmuje innym! Pozdrawiam!
Kto powiedział że dusza nie karmi się ''pasztetem''?
Miłego...
Jest taki miękki. pozdrawiam :)
A szuflady wciąż pełne:))
...i dobrze że wyszedł...miłej niedzieli:)
Ale przynajmniej można nim chleb posmarować i zjeść, a
większość tych salonowych nawet nie jest zjadliwa:)
Pozdrawiam.
A ja głaszczę Twój wiersz i daję plusik.
Dzięki za uśmiech. Cieplutko pozdrawiam
Trudno sie nie usmiechnac ..pomysl na wielki plusior
Smakowite jest mielone,
byle dobrze przyprawione!
Pozdrawiam.
Ciekawa droga twego wiersza, i myślę wielce udana.
Oj...sama prawda...wiersz przemielony przez dosadnych
krytyków może być gorszy niż pasztet.
Pozdrawiam:)