Po drugiej stronie lustra
gdy serce nie umie płakać
a myśli cisną się w okol jednej chwili
gdy słowa więżą w gardle
a uczucia tworzą drogi
którymi sami w las wchodzimy
gdy spoglądamy na drzewa szukając ukojenia
w odbiciu kory w której własny żal
widzimy
kierujemy wzrok ku niebu
którego sklepienia drzewa podtrzymują
w uczuciu nie kończącej się chwili
przeglądamy się w zwierciadle naszej
duszy
odbicia gałęzi widząc przed naszymi
twarzami
nie możemy dosięgnąć nieba
a może ono jest pod naszymi stopami
chcemy ruszyć przed siebie
złapać skrawki miłości
pod stopami zwiędłe liście
w lesie naszej samotności
po horyzont widać roztaczające się
pejzaże
które spływają farba namiętności
z jaka szukamy własnych odbić
których tak rzadko doświadczamy w
rzeczywistości
pragniemy uciec potykając się o własne
pragnienia
które wystają z ziemi konarami drzew
wbijając się w stopy naszych skłonności
upadamy jak łzy z chmur
które nad nami taniec tworzą
do muzyki która gra po za lasem
naszej świadomości
widać w oddali góry
skaliste niczym ostrze
wbijające się za mgła naszej miłości
kiedy nadejdzie świt
nie będzie wyjścia z pułapki naszej
wolności
nocą w ręku trzymamy klucz
na tarczy smutku który w naszych oczach
gości
wpatrzeni w siebie jak manekiny
bez worka trocin ludzkiej złości
puści spoglądamy w miejsca
wypalone czasem jak polany w lesie
ogniem obojętności której wznieśliśmy
żar
popadając w złości
rany po obciętych gałęziach tworzą
blizny
które widać na murach lasu
kiedy jednak się zagoją
w tych płomieniach czasu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.