***(Po Oliwki...)
Coś o sterownikach, które nam aplikują, byśmy w sklepach chodzili, jak zaprogramowane roboty...i znowu...i znowu...i jeszcze raz...
Po oliwki idę
Tłumy niesłychane
Wejście perfekcyjnie
Zorganizowane
Na początku zapach
W moim mózgu gości
Magiczne ciasteczka
Kupuję - litości
Prężnym krokiem idę
Walka o koszyczek
W końcu się udało
Siup - pierwszy słoiczek
No, bo cena była
Już się rozgrzeszyłem
- Nie ma tu oliwek?
Drogę pomyliłem?
Inaczej niż zwykle
Półki ustawione
- O, lody w promocji
Wezmę zabajone
Szukam tych oliwek
Gorąco się robi
-Ach, piękny obrusik
Stolik mi ozdobi
Już zakup bogatszy
Napojami trzema
A moich oliwek
Dalej w koszu nie ma
W końcu pytam panią:
- Oliwki dostanę?
Jak na głupa patrzy:
- Promocja, sprzedane.
Rzeczy całą siatę
Do domu przynoszę
Oszukując siebie:
-Oliwek nie znoszę!
Morał do tej bajki
Wymyślcie dziś sami
Ja od siebie dodam:
Niechaj mądrość z nami!
Komentarze (30)
Trochę przerobiłem drugą strofę. Tak chyba będzie
dobrze i równo ;)
Zmykam, do przeczytania niebawem :)
młoda_niedźwiedzico
Wyrażenie "na początku" rzeczywiście jest
poprawniejsze. Stwierdzenie "sam początek", to w
zasadzie masło maślane. Zgubi się w ten sposób trochę
równość wersów, ale chyba tak będzie lepiej ;)
A jeśli chodzi o zamianę strof, to tu pomyłki nie
było. W jednej z sieci, po przekroczeniu rozsuwanych
drzwi wejściowych, "atakuje" zapach tzw. ciasteczek
expresówek, którym trudno się oprzeć ;) Dopiero potem
wchodzi się na główną halę.
Dziękuję Wam bardzo za odwiedziny i dyskusję
PS. Ja też robię ostatnio listę zakupów na kartce, ale
najbardziej obawiam się "mózgowych" podpowiedzi w
stylu "to mi się kiedyś przyda" ;)
Świetna satyra! :))
Fajna satyra, bardzo życiowa.
Osobiście opieram się takim pokusom. Miłego dnia.
Grunt to nie dać się zwariować:))
Pozdrawiam:)
;-) Udanie opisałaś jak to robimy zakupy w marketach.
z pozdrowieniami ;-)
'Już na sam początek'- może 'na początku'? II strofa
powinna być np trzecia, bo najpierw jest walka o
koszyk, przynajmniej w większości sklepów tak jest.
Wiersz super, rzeczywiście zachowujemy się tak w
sklepach. Trzeba poćwiczyć z samodyscypliną.
Pozdrawiam@
Heh, to my Polacy w naszych niepolskich marketach :D
zabawnie :)
Oliwkowy chłopaku - oliwek nie znoszę na zakupy pójdę
z jak najmniejszym koszem.
Fajne - pozdrawiam
świetne pozdrawiam
super wierszyk! ja już zmądrzałam i robię sobie na
lewej dłoni listę zakupów:) pozdrawiam
nie wychodzę dzisiaj to sklepu...przecież oliwki
sprzedane
pzdr
Dobra satyra, tak to jest w dużych sklepach, szukamy
tego co mamy kupić a przy okazji kupujemy co innego,
pozdrawiam cieplutko
Ha, ha, zgadzam się z Ewą:) Bardzo mi sie podoba:)
Pozdrawiam:)
Oj tak, mądrości użycz nam Panie. Faktycznie, czasem
zapomnę po co poszłam i wracam bez, choć siatki pełne.
Fajnie napisane :)