Po wietrznie
Ciemne chmury spłoszyły wiatr
i oto mamy listopad w środku lata.
Lecą liście, igły, gałęzie, a niezebrane
pranie daremnie chwyta się płotu.
W taki czas najlepsza zaciszna izba,
gorący piec, świeżo zaparzone zioła
i ciepła chusta.
Maryjka wie, że rano trzeba wstać,
sprawdzić, z których miejsc świat wyrwał
się
z korzeniami.
Komentarze (11)
Po wietrze przychodzi zmiana pogody, ufność w
Maryjce...pozdrawiam serdecznie
doskonałe, dobrze było przeczytać
...tak, najbardziej puenta - świetna, ale ogólnie
lubię takie pisanie - masz styl.
nie tylko o przyrodzie...
Maryjka jest obecna po raz kolejny i chyba ważna
najbardziej puenta
miłego wieczoru:)
i dziękuję
Znowu z przyjemnością.
Bardzo na Tak.
Trzeba żyć. Wiersz do zadumy.
Pozdrawiam.
destrukcyjne siły natury...
Pogoda nie zachęca do wyjścia z domu lecz wiersz
piękny...pozdrawiam
podoba mi się Twój styl pisania.
Taka pogoda nie zachwyca.