Pobudka...
Co ranek,świt o twarzy bladego pijaka
Gwałci moje powieki,nachalnie ,obleśnie
Strząsam go z
siebie,walczę,przegrywam...
Zhańbiony jego mglistą wilgocią
Wlokę się w codzienność
Tęskniąc za rozgrzanym słońcem południem
Ciepłym jak kobieta...
Komentarze (3)
niezbyt miłe przebudzenie ale wiersz mi się podoba :-)
Bardzo mi się spodobał:))) Z tym wstawaniem też mam
problem, odwieczny z resztą:) ...może być ciepły jak
mężczyzna...:))
Pomarzyć dobra rzecz :)
Pozdrawiam :)