Podniosę się...
Podniosę się z kolan jeszcze raz
Z błota oczyszczę twarz...
Ostatnią zapalę zapałkę
Chybotliwym światłem
Nikłym ciepłem
...Inną wskaże mi drogę
To nic,to nic,to nic
Podniosę się z kolan jeszcze raz
Nowe rany,bruzdami na twarzy
Malują mój los
Znam każdą z nich
Pamiętam każdą z nich
To nic,to nic,to nic
Podniosę się z kolan ostatni raz ...
Znajdę siłę,dobre słowo...może uśmiech
Znajdę kogoś...
Komentarze (3)
Hmm..bije optymizm:)))
nie wiem dlaczego ale ten wiersz brzmi dla mnie jak
piosenka, oczywiście, że warto się podnieść, choćby na
przekór ;-)
Dywagacje pamiętnikowe.