Poczwarki myśli
Zebrałem poczwarki gnieżdżące się
W moim umyśle
Wyplułem je, wyjąłem z ust
Na stole położyłem
Przez przezroczyste twarde skorupki
Delikatne podziwiałem ruchy
Z biegiem chwil ściemniały
I kluć się poczęły
Niby pisklęta, niby zwierzęta
Rożnoformiaste stworzenia
Gdy wszystkie już świat zobaczyły
Obeschły, otrzeźwiały
Nagle zaczęły się atakować
Gryźć, zabijać
Lekko zmieszany, patrzyłem dalej
Na śmierć i radość zwycięstwa
Zostało tylko kilka większych
Na mnie się rzuciły
Złapały za kończyny i we wszystkie
Strony rozciągać poczęły
Prawie zostałbym rozszarpany
Gdyby nie zmęczenie oprawców
Jeden tylko się ostał
Reszta padła
Wnet urósł ten ostatni wziął
Mnie za rękę
Powiedział: To ja twój cel
Teraz cię poprowadzę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.