Podniosę się
Nadzieja umarła.
Wczoraj, wieczorem.
Pogubiła płatki bieli,
stała się potworem.
Krzakiem cierni zdradliwych,
co kłują i ranią,
co moje serce
w kawałki rozgrabia.
Jak sęp nad padliną
uniosła się w powietrzu.
Lecz nie jestem taka,
Podniosę się na czworaka.
Przejdę ten etap życia,
Już inna, niejednaka.
Później klęknę do Boga,
ręce złożę przed sobą
i wstanę znów na nogi
z głowa podniesiona wysoko.
I już się nie ugnę,
wiem co dalej robić.
Jak dalej żyć i…
nikomu w życie nie wchodzić.
Tak ułożyłam.Za wiele było do powiedzenia.
Komentarze (4)
czytajac twoj wiersz przypomnialo mi sie stare
porzekadlo - co cie nie zabije to cie wzmocni .
ciekawy wiersz . klaniam sie .
Nadzieja zawsze istnieje....
Nawet na końcu rozpaczy czeka....
Ona zawsze z kolan podniesie....
Choćby wcześniej, łez cała rzeka
To dobrze, że masz w sobie siłę, by sie podniść.
Dobrze też jest wesprzeć się na miłości Boga!
Dośka, uszy do góry i tak trzymać! Ale zakończenie
Twojego wiersza życie zmieni, wierz mi... i tak będzie
dobrze