Podnoszę się
nogi ugięte
lekkością wolności
łapią oddech
na kolejny stopień
mych pragnień
ręcę zdarte
od prac nad czystoscią słów
by znów
wśród ludzi sie zgubić
i łapać poręcze zdań
głowa z krzykiem wstecz
chłonie poranne krople łez
osiadłe na bujnych włosach
żywsze ciało
po trudzie hartowania
budzi słoneczne promienie -
to dzienny brzask!
kąpie zaspane oczęta
łamiące ostatnią pustkę nocy
to ja
podnoszę się
Świeżość nowego dnia po trudach poprzedniego. Podnoszę się od cierpień, myśli...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.