Podpalacz...
Usta - wykrzywione uśmiechem
Włosy spłowiałe, lekko osmalone.
Bystre oczy - skrzą się grzechem,
Czy też szaleństwem rozognione?
To nie jego wina, że jest stęskniony
Żywiołu, co pochłania z trzaskiem.
Znów czyjś dom płonie podpalony.
Jego oczy rozgorzały żywo blaskiem.
Lecz wzrok jego z popiołem stygnie.
Tęsknych myśli jednak nic nie zagasi
I zapłoną czyjeś marzenia niechybnie.
Potem te zgliszcza ktoś łzami okrasi.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.