Poeta
Nie jestem ikoną poezji
mistrzem permanentnych strof
lecz nie pławię się w herezji
i nie przeinaczam słowa love
Mogę na chwilę przegonić ból
z duszy ugiętej pod ciężarem krzyża
choć nie jeden mnie wyklnie król
i każden błazen mi na ubliża
Ciągle Widzę rzeczy wręcz niepojęte
ich kształt codziennie zmieniam
i to co jeszcze wczoraj było święte
dziś z diabelskiego wyłania się cienia
Na życzenie wejdę do tej samej rzeki
ja będzie trzeba to kilkukrotnie
wyrzeźbię życie z martwej powieki
wyganiając śmierć bezpowrotnie
Jednym słowem mogę zatrzymać tyle wojen
odnaleźć spokój w gwarnym tłumie
Lecz kiedy chcę wyrwać i złożyć serce
twoje
na ołtarz mojego serca tego już nie umiem
!
Komentarze (4)
Między królem a błaznem jest dużo miejsca dla poety.
Wejrzenie w siebie. Chyba "naubliża" się rozjechało i
"k" uciekło z "jak" w czternastym wersie. Miłego
dnia:)
... ból i bezsilność..
Ładne.