Pogromca ciemności
Na dnie smutku i rozpaczy
Kiedy w sercu wzbiera ból
Słowo „wiara” nic nie znaczy
Śmierć to czarny, mroku król.
Duszę rozerwały groty
Serce zmarzło niczym stal
Z nicości, jakby błysk złoty
wokół ciemna pusta dal.
Wciąż się zbliża nieuchronnie
Postać konna, jasny mąż
Wśród obłoków białych wspomnień
Z nieba na dół spada wciąż.
Podlatuje tu tak blisko
Już go nie ukryje mrok.
I ląduje bardzo nisko,
Lecz to nie koń, to jest smok!
Jego jeździec zsiada dumnie
Krocząc do otchłani wrót.
Ku mrocznej śmiertelnej trumnie.
Nie ma go w opiece bóg!
Wchodzi do pałacu śmierci
Owiewa go smuga zła
Słudzy w ciemność owinięci
Lud ten nie zna przecież dnia.
W ręku dzierży czarą broń
Śmierć która zajęła tron
I podchodzi wnet maż doń:
-noc się skończy. Znikaj stad!
Lecz nie chętny demon zniknąć.
Staje naprzeciwko wroga.
I ochrypłym głosem krzyknął:
-Tu się kończy twoja droga.
Śmierci pokonać nie zdołam-
Już obmyślił mąż ów plan.
Jeśli smoka tu przywołam
To pokonam ją wnet sam.
-Pani wielka- mówi nagle-
Mogę wręczyć tobie dar?
-To nie podstęp? Niechaj zgadnę.
Powiedz co to jest za skarb?
Mąż więc mówi- Smoczy ogień.
Ogień co nigdy nie zgaśnie.
Śmierć więc chytrze się zgodziła.
A maż czary szeptał właśnie.
Już pułapki tej nie zgadnie
Dał jej pochodnię co płonie
Kto ja weźmie w dłoń przepadnie.
Nicość zaraz go pochłonie
Tak się stało właśnie wtedy.
Dzień zawitał znów nad światem.
Już nie znano więcej biedy,
A jeździec odleciał latem.
Nikt nie wie kim był czarodziej.
I dla czego ich ratował
A kto słyszał te opowieść,
Wnet na jego cześć świętował.
Ten co władał nad ciemnością!
On przyleciał tu na smoku-
Z entuzjazmem i radością,
Tak śpiewano już co roku
Komentarze (1)
Ślicznie piszesz. Potrafisz doskonale ukryć prawdziwe
znaczenie wiersza, za zasłoną fantasy.