*pojawiamy się z niebytu..*
Pojawiamy się z niebytu na jakieś
półwiecze,
po to by kochać, smakować każdą chwilę
i cieszyć się każdym spojrzeniem i
oddechem
Przychodzi też nam cierpieć, napieklić się
i zgonić w spraw mętliku,
ucieleśnić niedosyt i ból doli
człowieczej
potem - kopnąć w kalendarz i już koniec, po
krzyku.
Przedtem jednak coś chapnąć to z lewa i
nieraz coś z prawa,
jeszcze spiąć się do dzieła żeby świat
naprawiać
- to jest życie, powaga, a nie jakaś
farsa
trzeba z śmiercią zatańczyć,by duszę
uleczyć
i poczuć jak wiele jest warta.
Tara53//**
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.