pokrewieństwo dusz
równik przepasał dłonie niczym stuła
staliśmy na niebiańskiej ziemi
planując wędrówkę do morza jasności
polnymi drogami tnącymi świątynie
trącałeś struny wektorów na nazca
a ja suszyłam przebiśniegi
w nienapisanych księgach
pomiędzy uderzeniami warg w modlitwie
zanoszonej na obu półkulach
lecz nie do trzygłowego boga
którego topór nas rozpłatał
tylko do stworzycieli
bez obrazów i niepodobieństw
do dzisiaj szukam kawałków ciał
oblepiających najbliższe gwiazdy
Komentarze (54)
Wszystkiego dobrego z Okazji Dnia Kobiet zdrowia
miłości spełnienia w poezji życzy Robert
Wiersz.
Głęboki ukłon dla Poetki i dla Wiersza.
Jestem zachwycona, Wando, Wierszem oraz interpretacją
Przedmówców - ASa i Pasjansa. :-)
Jeśli mogę, tylko na wąskim marginesie chcę
powiedzieć, że w pierwszej strofie uwiera mnie lekko
"imiesłowowość" ("planując" i "tnący") - pewnie to
przemyślany wybór, ale...
Proszę, wybacz moje niewidzimonisie...
Pozdrawiam Cię serdecznie :-)
Witaj Wando.
Wspaniały wiersz i jego przekaz.
zachwycenia wytwórczością nieznanych stworzycieli, bez
obrazów i niepodobieństw, najbardziej jednak
podobnych, wyobraźnią, do kosmitów.
Moje wielkie uznanie, dla Autorki wiersza i jego
przekazu.
Pozdrawiam serdecznie.;)
Co za poranek, bo u mnie -9h :-) Zerknąłem na portal,
a tu Twój tekst! Fenomenalny wiersz. Też spróbuję
interpretacji: wszyscy byliśmy spokrewnieni, gdy
polegaliśmy na naturze, na obu półkulach matki Ziemi,
złączeni równikiem (super metafora!) i księżycem (tam
jest Morze Jasności). Dopóki nie rozpłatał nas
dosłownie i w przenośni topór, który interpretuję jako
religię. Trzygłowy (czytam: trzyosobowy) bóg jest
znanym powszechnie Bogiem największej religii,
przeciwnej radości, mądrości szamanów i naturze; tej
religii, która zwyczajnie nie wypełniła zobowiązania
miłości. A "rozpłatała toporem" nasze półkule mózgowe,
oddzielając nas od intuicji duchowej i moralnej
("nienapisanych ksiąg"?), dając czcze obietnice życia
po śmierci zamiast pogłębiania "niebiańskości" życia
ziemskiego. Ciała oblepiające gwiazdy to liczne ofiary
jej akolitów, które albo poniosły masową śmierć albo
zostały skazane na innego rodzaju cierpienia.
Odczuwanie przez peela empatycznego pokrewieństwa z
całym jestestwem pozwala łączyć się z ich świadectwem
na poziomie metapsychicznym. To bezkompromisowa
puenta.
Ja też wierzę, że mamy lepszych od nas "stworzycieli",
"niezobrazowanych" i "niepodobnych" do nas pod
względem dychotomii dobra i zła.
Mam nadzieję, że nie przestrzeliłem :-) Sprawiłaś
radość publikacją. Kłaniam się nisko wspaniałej
Autorce, którą jesteś, Wando i serdecznie Cię
pozdrawiam :-)
Ładny ciekawy
Jurek
Wiersz z głęboką refleksją na temat naszego bytu i
zależności przyzwyczajeń i tradycji.
Pozdrawiam.
Marek.
Bardzo mi się podoba.
W eterze nie trudno o pokrewne dusze.
W realu to jak supernova* mz :)
Pozdrawiam :)
Życie różnie się układa, nie zawsze spełniają się
marzenia o szczęśliwym związku aż po kres...niektóre
drogi się rozchodzą na zawsze i pozostają tylko
wspomnienia z minionych naiwnych nieświadomych
przyszłości marzeń...
Tak zrozumiałam ten wiersz...ale mogę się mylić...
pozdrawiam cieplutko :)
... olśniewasz Wando jak zwykle. A tak w ramach
ciekawostki: w Polsce poezja nowoczesna miała miejsce
w latach 50-tych XX wieku. W przypadku Wandy możemy
mówić o geniuszu poezji współczesnej :-)
niesamowity wiersz. (Zawsze intrygowały mnie prastare
wierzenia.)
Piękny wiersz z wyższej półki - tylko chwalić.
Serdecznie pozdrawiam Wando życząc miłego wieczoru
i udanego, oby już lekko wiosennego tygodnia :)
dałam punkt:) ale nie wypowiadam się szerzej, bo nie
za bardzo rozumiem szczegóły, a mam jeszcze problemy z
koncentracją. Wiem jedynie, że mówi ten wiersz o
miłości. Odczuwam w nim spokój, spełnienie, tęsknotę i
miłość:)
Jak to dobrze, że AS
przybliżył swój odczyt wiersza,
te ofiary mnie się skojarzyły z tym, iż związek się
niestety źle zakończył :))
Pozdrawiam oboje Poetów :)