Pokuta
Mając dwadzieścia kilka lat
Mogłaby się swym życiem cieszyć
Lecz zza więziennych patrzy krat
Zamknięta jak księżniczka w wieży
Wokół te same cztery kąty
Przez jakiś czas jej będą domem
Dopóki nie wypuszczą sądy
Dziś nie wie w którą pójdzie stronę
Kiedyś wszak jej się wydawało
Że najważniejsze są pieniądze
Więc kasę przepuszczała całą
Znając ryzyka czyhające
Gdy narkotyki chcesz szmuglować
Prędzej czy później cię dopadną
Za jakościowo kiepski towar
Lub za to że ci go ukradną
Lecz kiedy idziesz do więzienia
To tak jakbyś do czyśćca trafił
Tu oczekujesz rozgrzeszenia
Da Bóg nie będzie zemsty mafii
Już na wolności się okaże
Że ta jest tylko na papierze
Mieszkaniem brudne jest poddasze
Do tego ściany niezbyt świeże
Aby opłacić adwokata
Sprzedała garaż dom samochód
Na resztę kasy przez te lata
Jej były znalazł świetny sposób
Okradł ją i przegrał wszystko
W końcu odebrał sobie życie
Na śmierć się zapił pijaczysko
To jedno zrobił należycie
Więc ma kolejny problem z głowy
Od teraz wszystko będzie z górki
Jeśli się ksiądz okaże słowny
Przyzna że ojcem jest jej córki
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.