Polak potrafi
Stoi przy sklepie grupa Wojciecha,
Trza by coś wypić – lecz najpierw
ściepa,
Cóż gdy kieszenie puste, dziurawe,
Skąd wziąć finanse na taką sprawę.
Wojciech co kiedyś pracował w milicji
Jest szefem sprawnym tej koalicji,
Bo tu i esbek, partyjni działacze,
Piekarz, kierowca i dwaj spawacze.
Więc wydał rozkaz ,jak on to potrafi :
„Niech się na niebo żaden nie
gapi,
Aby trwać mogło to nasze zebranie,
Zostaje jedno : wspólne żebranie”
Wstręt każdy, normalnie ,do tego czuje,
Cóż , kiedy pryta bardzo smakuje,
Nie ma to-tamto, wiadoma sprawa,
Rozkaz wydany, wprzód ręka prawa.
Ciężki los chłopcy od rana mają,
Ludzie z niechęcią pieniądze dają ,
Myśl jedna wzmacnia ich wole i dusze :
„Koniecznie, k...a, wypić coś
muszę!”
Nie ważne, że trzeba się trochę poniżyć,
Bez chleba i mięsa da się wszak wyżyć,
Lecz by się napić płynu boskiego,
Można się podjąć trudu wszelkiego.
Każdy w to włożył wielki wysiłek,
Przerwy nie było by zjeść posiłek,
Po kilku godzinach żebractwa tego,
Padło magiczne: „Będzie już
tego”.
Wojciech pozbierał od wszystkich
pieniądze,
By mogli, wreszcie, nasycić swe żądze,
Dzięki hojności ludu Bożego,
Po jednym winie jest dla każdego.
Niechaj nikomu nie przyjdzie do głowy
Zwać ich menele albo nieroby!
Każdej roboty Polak się chwyta,
Aby móc zdobyć płyn do przeżycia!!.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.