Z policzkiem przy poduszce
Ona
siedząca sama w kącie tramwaju
ledwo powstrzymuje łzy.
Nie może przecież
tą słoną strużką
pokazać nieznajomym
jak dotkliwie
jej serce zostało zranione
dopiero o zmroku
z policzkiem przy poduszce
bezkarnie
nareszcie
wyleje z siebie żal
On
wiernie
tyle czasu
kierujący swe uczucia tylko do niej
lecz zawsze nizauważany
wstydliwy
nieśmiały
dziś to poczuł:
spojrzenie
blask w oku
i uśmiech
jej uśmiech
skierowany tylko do niego!
i teraz o zmroku
z policzkiem przy poduszce
nie może zapomnieć widoku jej twarzy
uwierzyć
że może
że wreszcie
że ona i on...?
Oni
zapatrzeni w siebie
będący jednością
bez niepotrzebnych słów
bez nielogicznych pytań
bez idiotycznych gestów
czerpiący radość
z dotyku
bliskości
melodii ciał
o zmroku
z policzkiem przy poduszce
leżą zasłuchani
w odgłos bicia swoich serc
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.