POMIĘDZY NAMI
pomiędzy nami
miasto
ruchliwa ulica
ciężkie karoserie
brudne zderzaki
oślepiające reflektory
czerwone światła
żebrak
przebiegły złodziej
ślepiec z białą laską
kilka krawężników
krzyk klaksonu
handlarze starociami
i chińską tandetą
anonimowi przechodnie
anonimowe ciemne okna
obce bramy
puste betonowe boisko
błyszczące deszczową wilgocią
jutro będzie pełne anonimowych graczy
w tym mieście kiedyś był nasz dom
pomiędzy nami
stół
z chlebem
wodą
solą
potem przedpokój
z butami
gośćmi
przeciągami
wreszcie miasto
szliśmy po przeciwnych stronach jeszcze
teraz już cię nawet nie widzę w tłumie
przeciskasz się pod prąd
do odległego skrzyżowania
i dalej w ciasne szczeliny
komunistycznych blokowisk
a ja stoję na światłach, które bardzo
wolno
zmieniają się
albo wcale
więc ruszam na czerwonym
w ramiona ulicznego zgiełku
pomiędzy nami
ukwiecone balkony
nieba
i jego apartamentowiec
w którym czekam
z gorącą herbatą
przy stole…
Komentarze (1)
dziwny wiersz... a może wcale nie, tylko ukazana
rzeczywistość miast... co chciałaś przekazać przez ten
wiersz? co chciałas w nim zawrzeć? chciałabym prosić o
odpowiedź, bo ja moge Twój wiersz zinterpretować
inaczej, a chciałabym się dowiedziec, jakie Ty masz
zdanie na ten temat