Poranne refleksje nad kubkiem kawy
Poranne refleksje nad kubkiem kawy
Wyrywają mnie z objęć nocy. Opary
Oplatają głowę, grając melodię
Otrzeźwienia. Budzą się myśli. Godnie
I dumnie snują opowieść monotonii,
Gdy otwieram drzwi swojej melancholii.
Świat szarzeje świtem. Nabiera ostrości
Pasożyt beznamiętnych obowiązków.
Litości
Nie zna i ciągnie mnie za rękaw do
wyjścia
Z mieszkania. Ostatkiem sił jeszcze się
wzbraniam
I dopijam kawę, nie znajdując ujścia
Frustracji. Wychodzę. Na nogach się
słaniam
Odurzony trelem ulicy. Po utracie
Fascynacji ja (żyję!) w koła schemacie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.