w poranności
w bezkresie nieba podróżuję i szukam człowieka
smutny motyl usiadł na krwistoczerwonych
płatkach róży...zadumał się nad
przemijalnością...
chwila, tak nostalgiczna przybliża do
wieczności
strzepnął szary pył, który zasłonił go jak
kirem...
...motyl
delikatne westchnienie poranka
rosa zabłysła na jego skrzydłach i przez
chwilę mieniła się tysiącem barw....
...a potem zaschła na koniuszku jego
istnienia...
szara powłoka opatuliła zastygły malutki
kształt
bez dolnej dedykacji
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.