Postanowiła odejść
Trawa cicho szeptała
niewypowiedziane nigdy słowa.
Ona, jak zawsze, stała
tą ciszą po brzegi odurzona.
Stała przed jego oczyma
i wskazywała wzrokiem przegraną.
Już go za rękę nie trzyma,
już szczęścia razem nie ogarną.
Odwróciła się po krótkiej chwili
i odeszła, nie patrząc na niego ni razu.
Pamięta jak się razem tulili,
jak co noc szukała w pamięci jego
obrazu.
Umykają oczom wszelkie wspomnienia,
wieczory spędzone razem na ławce,
wśród uśmiechów, a czasem milczenia.
Zanikają chwile, o tak cennej stawce.
Wreszcie schowała się za zakrętem
i przystanęła, by wyrzucić resztki
uczucia.
Truła się tym kłamstwa odmętem,
jakby czekała na efekty zatrucia.
A gdy to czyta, to pewnie już wie,
że nie była to dobra droga,
że czarne słowa: " Rozstańmy się"
nie prowadzą do nieba i Boga.
I już wiesz, bo znam Cię przecież,
że wtedy to był słabości błąd,
który teraz tak serce gniecie
i woła ciągle: " Odejdź stąd!"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.