Potłuczony...
Obleśne nieszczęście
wypełzło z zapełnionego
śmietnika
i śliniąc się
kuśtyka w stronę
bezdomnego psa
na rogu
zazdrość desperacko
wykopuje doły
pilniczkiem do paznokci
cuchnącym oddechem
prawiąc morały
wścibskim przechodniom
a bezdomny właściciel
wiernego kundla
siedzi pod mostem
i dłubiąc paluchem w nosie
wznosi toasty
do rozbitego lustra...
autor
Dżdżowniczka
Dodano: 2006-08-22 11:04:30
Ten wiersz przeczytano 413 razy
Oddanych głosów: 9
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.