Powołanie Anioła
Tylko 5 lat.
Całe życie do przeżycia.
Cały świat do zdobycia.
Tyle rzeczy do zrobienia i odkrycia.
Tyle marzeń do spełnienia.
Zwykła dziecięca zabawa,
Zawrót głowy.
Nadciągające ciemności.
Nagła
utrata przytomności.
Czarny Anioł wyruszył na łowy.
Ukryty strach,
Co każdą radość odbiera.
Oczekiwanie.
Ojciec podnoszący Matkę na duchu.
Kobieta w białym fartuchu.
Nieśmiałe pytanie.
Okrutne słowa wyroku.
Nie przeżyje roku.
Upadek w ciemną otchłań.
„Błagam, dziecko zostań!”
„Ona nic złego nie zrobiła.”
Rozpaczy Morze.
Cicha modlitwa: „Pomóż nam
Boże”.
Mroczna Przyszłość: mała mogiła.
Jedna chwila
Wszystko zmieniła.
Nieubłagany los.
Nadciągająca apokalipsa.
Nieświadome dziecko,
Nieuchronnego końca
Nie przeczuwające.
Zwyczajnie bawiące się w ogrodzie.
Babcia mówiąca o Bogu, duszy, niebie.
Przez łzy szepcząca:
„Niedługo zabraknie wśród nas
Ciebie.”
Tylko 5 lat.
To bardzo mało.
Za mało
By stać się dorosłą
i dojrzałą.
Poznać smak
życia,
Dotknąć jego
barw.
Tylko 5 lat.
Tak mało,
A wystarczy by kochać
I być kochaną,
Zaznać niewyobrażalnego cierpienia.
Czy ktoś potrafi odwrócić bieg
przeznaczenia?
Czas próby.
Chwile zwątpienia.
Los rzucił wyzwanie.
Wokół powtarzane „Walcz
Kochanie!”
Tylko ból i cierpienie.
Pozostało jedno marzenie:
-życie lub śmierć.
Maleńkie światło
powoli
gaśnie...
Nie uśmiecha się
Nie roni łez.
Bała się
Już przestała się bać.
Nie widzi słońca, księżyca i gwiazd.
Za oknem piękny i radosny świat.
A ona do szpitalnego łóżka przykuta.
Matka ratunku szuka,
Który nie istnieje.
Nie ma nadziei.
Trudna decyzja rodziców.
Nie chcą pogodzić się
z tym co się
już stało.
TO już się dokonało.
Chcą walczyć.
Jeszcze trochę nadziei im pozostało.
Nieprzespanych wiele nocy.
Ocean niemocy.
Cicha prośba dziecka:
„Mamo,
Tato pozwólcie mi odejść,
Chcę ogrzać
się w światłości.
Dziękuje wam
za morze miłości.”
Drżące ręce.
Pęka serce.
Łzy bezsilności.
Czy pozwolić jej odejść w spokoju?
Czy walczyć o kolejną chwilę,
Zabarwioną cierpieniem?
To nie jest żadnego rodzica marzeniem!
Czasem nie życie,
a śmierć jest
wybawieniem.
Ostatnia chwila.
Tylko 5 lat,
A tyle wycierpiała.
Choć mała jest niezwykle dojrzała.
Na bladej twarzy
Nieśmiały uśmiech się pojawił.
Nadchodzi kres cierpienia.
„Anioł odprowadzi mnie do nowego
domu.
Będę czekać na was w Niebie.
Dbajcie o siebie.”
Zrobiło się jasno.
Maleńkie światło zgasło.
Opuszcza
ziemie.
Bez żadnej drogi,
Bez wyboru.
Przepadają Życia Kamienie.
Smutek, żal i cierpienie.
Matka, Ojciec, Babcia i ich łzy.
Sami w swej rozpaczy pozostali.
Tak bardzo to dziecko kochali.
Szara, jałowa pustynia
Ich
bytu-niebytu.
Wokół zima.
Ból i żal.
Oni umarli z małą istotą.
Ona będzie żyć we wspomnieniu.
Było tyle radości w jej pojawieniu się.
A teraz pustynia ciemności.
Czas samotności...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.