O Powstaniu Warszawskim...
Dnia pierwszego sierpnia czterdziestego
czwartego
Warszawa stanęła do powstania zbrojnego.
Jedno proste stwierdzenie, a ile w nim
treści,
Ile nieszczęść, dramatów ono w sobie
mieści.
Ile łez, heroizmu, zwątpień i rozpaczy,
Ten tylko to zrozumiał, kto sam to
zobaczył,
Albo też usłyszał od tych, co kanałami
Wędrowali po mieście dniami i nocami.
Za broń chwycili wszyscy; dorośli i
dzieci,
Nad miastem polski orzeł – duch
wolności – leci
I trzyma dumnie głowę w królewskiej
koronie,
Choć miasto – serce Polski –
całe w ogniu płonie.
A na to wszystko patrzy siedząc, jak w
teatrum
Wschodni orzeł, bez korony, stalinowski
kum.
Trzymany na uwięzi, w czerwonych
łańcuchach
Nie ma on do powstania bojowego ducha.
Spogląda z prawego brzegu Wisły i czeka,
Z pomocą powstańcom dyplomatycznie
zwleka.
Sześćdziesiąt trzy dni walczy Polska
desperacko,
Powstanie upada, choć AK walczy chwacko.
Warszawa zburzona, dokoła morze gruzów,
Wyludniona przyjmuje sowieckich
intruzów.
Wchodzą na gruzy z czerwonymi
sztandarami,
Kwiat polskich patriotów leży pod
gruzami.
Czy powstanie było potrzebne i sens miało
–
Wiele dyskusji potem w Polsce
rozgorzało?
Choć dyskusja do dzisiaj toczy się
rozumna,
Ja Was proszę Rodacy: „ciszej nad tą
trumną”.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.