Pożądanie woła mnie z oddali
Mhmmn...Ten wiersz powtał w bardzo dziwnych okolicznościach. Cicho, smutno, wszędzie ulatniał się zapach papierosa, a z głośników słychać było wrzaski Slipknota...Cóż, czasem nawet i to jest dobre...Wiersz dedykuję rozmarzonym ludziom, którzy (mam nadzieję) wiedzą, po co cholera żyją...
Wchodzę do pokoju
Ktoś leży na mym łóżku...
Naga, nienaganna postać,
przewraca się z boku na bok
To Ty tam leżysz...
Podchodzę, obejmujesz mnie
za szyję, całujesz namiętnie...
I cóż ja mam czynić,
jak kochać się zawzięcie?!
Ciągniesz mnie do siebie
dotykiem naszych ciał...
Rozkosz dać bym Ci chciał...
Swe ciało zostawiasz
dla mnie otworem,
czuję Twój oddech
na mej nagiej piersi.
Czemu ten wstrząs
mnie tak męczy?!
Całować Cię całą
zabójczo nie przestanę!
Moja rządza nigdy
nie ustanie!
Tchu Ci brakuje,
słyszę Twój błagalny krzyk
Nie! Nie przestanę, póki jeszcze Ty...
póki siłę masz,
krzyczysz w niebogłosy.
Prosisz o dalsze, mocniejsze pieszczoty.
Wiem, czuję, że mnie pragniesz...
Jeszcze nie teraz,
poczekaj kochanie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.