Pożegnanie z M
Gabryś obudził się, wstał, pospiesznie
ubrał i zmierzał właśnie ku wyjściu, gdy
nagle posłyszał słodki głosik:
- Już idziesz, kochanie?
- Kilka spraw dziś... do załatwienia
mam...
- Mój narzeczony, Józek... podejrzewa coś
chyba.
- Wydaje ci się, kotku. On nic nie wie.
- A co jeśli... jeśli wpadnę?
- Że co?
- Jeśli zajdę w ciąże?! Co wtedy?!
- Wymyślisz coś na pewno, sprytna
jesteś.
Pocałował ją i wyszedł, chłopiec piękny,
niczym anioł.
...bo ona całkiem sprytna i pyskatego ma ryja.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.