Pozłacanym zachodem
Nieśmiałym pocałunkiem płynącym po mych ustach
Pozłacanym zachodem rozgrzanego słońca
którego promienie płyną po zmroku
zbierając pocałunki z miłosnych sklepień
przybędę cieniem wymkniętego obłoku
założę koszule mokrą łez milczeniem
co niespokojnej miłości towarzyszy
zapragnę płomiennych prześwitujących
spojrzeń
zagłębimy usta pośród purpurowej ciszy
zaniemówią serca wpół objęte pięknem
przysiądziemy w opowieści księżycowe
wsłuchani
zauroczy nas gwieździsty szept nieba
pocałunkiem letnich chmur rozkołysani
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.