Pozwól mi poczuć, pozwól Żyć
Tak - jestem, i pozwól mi Być.
Pozwól mi kochać jak nigdy nikt, pomoż
dostać się do tamtych bram, tych wyśnionych
w zblazowanych snach.
Otrzyj bladą, słabą twarz
swoją mocną dłonią z delikatnej porcelany.
Wyjdź ponad rzeczywistość i popatrz, jak
wszyscy są śmieszni, jak wszyscy są
pocieszni.
Z nieba wyrzuć deszcz, aby
narysował Cię
Chodź lekkim, cichym krokiem
i nie pozwól nigdy bać się.
Nie chcę ciągnąć zła, nie chcę ciągnąć
tego, czego nie powinnam,
Nie chcę stale brać,
nie dając w zamian nic
Noc i dzień nie miały znaczenia, noc i
dzień - jedność skruszona
księżyc ze słońcem - marny element niebios,
księżyc ze słońcem - jedność zburzona
I ja - odnowiona.
Abyś pomógł, abyś pozwolił, abyś przyszedł, abyś milczał, abyś mówił, aby cały mój słuch potrafił wyczuć niebezpieczeństwo...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.