Pozwólcie mi krzyczeć...
Gdybym umiała zamilczeć.
By usta zostały kamieniem,
To nikt by się nie dowiedział,
Jak wielkie uczucie we mnie drzemie.
Ze snu budzi się czasami
I krzyczeć chce opętane
I milczy słowami bezgłośnie
Lub szeptem mówi „kochanie”.
A szept jak krzyk milczenia
W sercu rozrywa rany
I smutkiem otwiera usta
I ciszą krzyczy „kochany”
Usta zmęczone krzykiem,
Choć słów z nich nie usłyszysz,
Jak kamień znikają w toni
Miłości dla Ciebie odkrytej.
I nikt niczego nie słyszy.
Nikogo nie ranię słowami.
I krzyczę w milczącej ciszy,
A słowa zstąpiłam łzami.
Komentarze (2)
Pięknie i smutno. Jestem jak Ty...
Brawo! Mam propozycję, w ostatnim wersie napisz
zastąpiłam łzami>...ale tak tez mi sie podoba